Rozdział 1.
Gwendolyn
Gdy dotarła do mnie treść jej wypowiedzi
poczułam jak rubinowe serce znów spada ze skarpy, jednak po chwili
uprzytomniłam sobie, że zawiedziona miłość wyolbrzymia niektóre sprawy. Wczoraj
gdy Gideon był u nas na kolacji Charlotta poprosiła go, że potrzymał jej
drabinę, bo chciała koniecznie zdjąć z szafy swoje zdjęcia z gal rozdania
nagród przedszkolnych, szkolnych itp.. Oczywiście nie mogła się powstrzymać od
komentarza, że moich zdjęć nie ma po co ściągać, bo były to marne osiągnięcia.
Byłam tak oburzona, że chciałam natychmiast na nią nawrzeszczeć i przypomnieć,
iż w jeździectwie zawsze byłam od niej lepsza i na dowód ma puchar, ale
uświadomiła sobie, że wyszłabym przed moim chłopakiem i całą rodziną na
straszne dziecko więc tylko zagryzłam dolną wargę. Przy schodzeniu z drabiny z
kartonem pełnym zdjęć za bardzo skupiła się na oczach Gideona zamiast na
ciężarze pudła i gdyby nie on na pewno nie wylądowałaby tak miękko, a raczej
twardo na ziemi. Kto wie może nawet skręciłaby nogę. Tak czy inaczej, gdy Gideon
ją złapał natychmiast zarzuciła mu ręce na szyję i chciała go pocałować lecz on
szybko odstawiła ją na ziemię i zabrał się do zbierania rozsypanych zdjęć, o
czym dowiedziałam się z opowiadań
Xemeriusa. Na razie jednak postanowiłam nie rozmawiać o tym z Gideonem, bo
musiałabym ujawnić źródło moich informacji (nie mówiłam mu, że czasem wysyłam
małego demona na przeszpiegi). Co prawda mój chłopak oficjalnie poznał
Xemeriusa, ale chyba nie przyszło mu do głowy jakie korzyści ciągnie za sobą
posiadanie niewidzialnego przyjaciela.
- Charlotto -
odezwałam się z pełną powagą, a nawet współczuciem – to, że chłopak
łapie cię gdy spadasz z drabiny nie oznacza, że jest w tobie zakochany. –
Gideon popatrzył na mnie ze zdziwieniem - Rozumiem cię i naprawdę wiem doskonale
jak to jest mieć złamane serce, ale może już czas..
Nie dała mi dokończyć
- Nie masz o niczym pojęcia. Jesteś tylko
zabawką w jego rękach, jak każda dziewczyna. – widać było, że chłopak chciał
coś powiedzieć, ale nie dała mu dojść do słowa - Chyba nie myślisz, że on
naprawdę pokochał ciebie. Proszę cię nie bądź śmieszna Gwendolyn. Jesteś tylko
głupim wcześniakiem, który przypadkiem odziedziczył ten gen.
Najwyraźniej Charlotta zapomniała o naszych
wyjaśnieniach dotyczących moich rodziców, bo Lucy urodziła mnie we wzorowym
terminie. Zaraz po tym jak skończyła odwróciła się napięcie i pobiegła w głąb
korytarza.
- Skąd wiesz co się wczoraj wydarzyło – zapytał
Gideon z podejrzliwym uśmiechem
- Mam swoje źródła. A teraz chodź madame Rossini
i tak nie darzy cię sympatią, więc lepiej się pośpieszmy
On chciał jeszcze coś powiedzieć, ale
pociągnęłam go za rękaw i pobiegłam w kierunku pracowni naszej kostiumolożki.
Suknia była wspaniała – niebieska z drobnymi
akcentami kremu i bieli. W słońcu mieniła się jakby była obsypana srebrnym
pyłem.
- Magnifique ma petite[i]
- Madame Rossini znów przeszła Pani samą siebie
- Wiem łabędzia szyjko, a teraz choć musimy cię
uczesać – powiedział to z silnym francuskim akcentem
Kiedy upinała moje włosy w fantazyjne loki,
nagle przypomniała sobie o czymś.
- Ten buntownik i ty dostaliście listy.
Przyniósł je ten fajtłapa – Marley – mówiąc to podała mi kopertę całą obsypaną
rubinowym pyłem
Gdy otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać, nie
powoli traciłam dobry nastrój. To był list od Lucasa i pomimo tego, że przez
ostatnie miesiące często ich odwiedzałam podobnie jak Lucy i Paula to strasznie
za nimi tęskniłam. W tym liście Lucas mówił mi, że odkrył kolejne dwa tajne
archiwa hrabiego w Wiedniu i w Londynie. Prosił, aby powiedzieć o tym Mistrzowi
i rozpocząć misję mającą na celu odnalezienie i zmagazynowanie wszystkich
informacji dotyczących szmaragdu i jego sekretów. Gideon otrzymał podobny list.
Z naszego balu nici pomyślałam. Gdy tylko Falk dowiedział się o ‘tajnych
archiwach‘ wszystko inne stało się nie ważne. Natychmiast kazano nam się
przebrać i stawić w Sali Smoczej. Kiedy weszliśmy Falk akurat przemawiał.
Gideon
- Lord Lucas Montrose przekazał nam informacje o
położeniu archiwów hrabiego. Zadał sobie wiele trudu aby do tego dojść.
Dzisiejsze spotkanie wewnętrznego kręgu loży jest poświęcone naszemu
postępowaniu względem ujawnienia pism związanych ze szmaragdem. – wuj jak
zwykle starał się być bardzo oficjalny
Nie słuchałem już dalszej części. Objąłem Gwen w
tali i zająłem się zabawą jej włosami. Uśmiechnęła się do mnie z udawaną
dezaprobatą. Jej spojrzenie zdawało się mówić – No wiesz miej szacunek do tego
doniosłego zgromadzenia. Odpowiedziałem jej uśmiechem. Trwało to dłuższą
chwilę, gdy nagle Gwenny uderzyła mnie łokciem w brzuch.
- Pobudka – szepnęła
Wszyscy wyczekująco patrzyli na mnie. Nie miałem
pojęcia jakie było pytanie, więc spojrzałem błagalnie na moja towarzyszkę. Ona
jednak stała do minie plecami i z największym spokojem zakręcał sobie włosy na
palcu.
- Gideonie? Jak myślisz co należy zrobić z
informacją od Lorda Montrose? – z pomocą przyszedł Pan George
- Jeszcze nie zdążyłem się nad tym zastanowić.
- Wiec może przemyślisz to wraz z naszym rubinem
na korytarzu?
- Oczywiście
Pociągnąłem Gwen za rękę i szybko opuściliśmy to
wielce interesujące towarzystwo. Już na korytarzu zaczęła mi robić wyrzuty.
- No wiesz, to podobno ja jestem ta
nieprzygotowana, niepoinformowana i niemająca o niczym pojęcia, a ty dałeś im
wspaniały pretekst do podejmowania decyzji bez nas.
- O co ci chodzi? Wybawiłem nas od wysłuchiwania
tych nudów – odrzekłem z pewną dumą w głosie
- Wybawiłeś nas, z tego co zauważyłam to ty i
tak nie słuchałeś. Czy ty…
Nie wytrzymałem. Musiałem ją jakoś uciszyć, więc
przyciągnąłem ją do siebie i delikatnie pocałowałem.
Gwendolyn
Kiedy tylko moje wargi przywarły do jego ust
zapomniałam o bożym świecie, o Falku, o decyzjach podjętych za naszymi plecami
liczył się tylko Gideon.
- Może udamy się na elapsję? – zaproponował
- Jasne
Zdążyłam zatęsknić za kuzynką sofą. Udaliśmy się
na obowiązkową podróż w czasie do 1843, kiedy wróciliśmy zaproszono nas do
gabinetu Wielkiego Mistrza. Pierwszy raz widziałam to pomieszczenie. Było duże
z pomalowanymi na kremowo ścianami i całą masą zdobień dookoła. Na ścianach
widziałam śliczne barokowe figurki i całe mnóstwo cherubinków.
- Moi drodzy, na zebraniu postanowiliśmy, że zgodnie z
prośbą Lorda Montrose zbadamy te archiwa i ostatecznie odkryjmy wszystkie
tajemnice hrabiego. W tym celu Gideon uda się do Wiednia z jednym chronografem,
a Gwendolyn zostanie tu z drugim i przeszuka Londyńskie archiwum.
- Ale jak to? Osobno? – zapytałam
- Tak Gwendolyn. W ten sposób będzie o wiele
szybciej.
- Wuju?
- Tak Gideonie.
- Na jak długo miałbym wyjechać? - wyczułam napięcie w jego głosie
- Przewidujemy długość tej akcji na około roku
do półtora.
- Roku lub półtora nie chciałam w to uwierzyć,
tyle czasu bez Gideona.
- To i tak nie długo jak na wielkość archiwum.
Myślimy, że jest tam około 4000 dokumentów i ksiąg oraz przynajmniej tyle samo
korespondencji. Jutro masz samolot Gideonie. Powiadomiliśmy tamtejszy
uniwersytet o nowym uczniu medycyny, który do nich jedzie. Wszystko jest
załatwione i nie będziesz musiał przerywać studiów. Może to brzmi dla was
okrutnie, ale musimy wiedzieć czy hrabia nie ma jeszcze innych mrocznych
sekretów.
- Powiedziałeś MA, wuju?
- Tak Gideonie, przecież zamknęliśmy tego
oszusta w naszych lochach, niech tam dożyje swoich dni.
- Myślałam, że…
- że co Gwendolyn, że zniknął jak kamfora??? –
Falk wydawał się podirytowany
- Nie, po prostu już zaczęłam go traktować jak
część przeszłości.
Falk westchną i postanowił zmienić temat na sprawy bardziej
organizacyjne.
- Gideonie, jutro o 12:00 masz samolot z lotniska Heathrow. Nie musisz się za bardzo pakować, wszystkie rzeczy czekają na ciebie we Wiedniu. Dokładny adres i adres uczelni przekaże ci Pan George. Ty Gwendolyn będziesz codziennie odbywała elapsję z obecnych podziemi muzeum Madame Tussaud. To wszystko.
- Do zobaczenia wuju.
- Uważaj na siebie Gideonie.
Gdy wyszliśmy wciąż nie mogłam zrozumieć: dlaczego los jest dla nas tak okrutny? Mój chłopak także wydawał się nie pocieszony. Najchętniej pobiegłabym prosto do domu i przepłakała całą noc, ale Gideon zatrzymał mnie.
- Gideonie, jutro o 12:00 masz samolot z lotniska Heathrow. Nie musisz się za bardzo pakować, wszystkie rzeczy czekają na ciebie we Wiedniu. Dokładny adres i adres uczelni przekaże ci Pan George. Ty Gwendolyn będziesz codziennie odbywała elapsję z obecnych podziemi muzeum Madame Tussaud. To wszystko.
- Do zobaczenia wuju.
- Uważaj na siebie Gideonie.
Gdy wyszliśmy wciąż nie mogłam zrozumieć: dlaczego los jest dla nas tak okrutny? Mój chłopak także wydawał się nie pocieszony. Najchętniej pobiegłabym prosto do domu i przepłakała całą noc, ale Gideon zatrzymał mnie.
[i] Ślicznie moja mała
Myślę, że nie było tak źle. Już niedługo akcja się rozwinie i
dostarczy więcej emocji. Zapraszam do czytania :)