Podoba wa się ten blog

czwartek, 19 marca 2015


Witajcie Kochane,

Chciałabym ogłosić małe święto z okazji 2000 WYŚWIETLEŃ MOJEGO BLOGA. Bez Was nigdy nie osiągnęłabym tak wiele w tak krótkim czasie i właśnie dlatego chciałabym Wam bardzo serdecznie podziękować.
Rozdział 8.

Gwendolyn

Leslie odwożąc mnie na lotnisko, prawiła mi morały o mojej niestałości w uczuciach. Nie powiedziałam jej o liście od hrabiego. Teraz jednak nie wytrzymałam i krzyknęłam.
- Uspokój się. Ja go kocham bardziej niż wszystko inne na świecie. Ja po prostu nie mogę … nie mogę – krzyczałam przez łzy
- Gwenny co się dzieje? – spytała niepewnie
Nie mogłam tego przed wszystkimi ukrywać. Musiałam to wyjawić chociaż Leslie. Kiedy kończyłam opowiadać jej moją tajemnicę akurat stałyśmy na światłach. Moja przyjaciółka z szeroko otwartymi ustami i oczami pełnymi łez zamarła w bezruchu.
- Moja biedna… ale skoro ty nie możesz to ja mu powiem
- Nie, to niczego nie zmieni a nam będzie jeszcze trudniej. Obiecaj, że nic mu nie powiesz.
- Ale…
- Proszę
- Jak chcesz. Na razie nic mu nie powiem – w końcu mi uległa


Pożegnanie z Leslie było długie i bolesne. Obie chciałyśmy odwlec decydujący moment. W końcu stanęłam w kolejce do odprawy z oczami pełnymi łez. Nagle usłyszałam swoje imię
- Gwen, Gwen poczekaj
Nie to nie możliwe. Przecież kazałam Falkowi milczeć. Skąd Gideon wiedział kiedy wylatuję? Cholera.
- Gwenny poczekaj, proszę – krzyczał za mną
Zaczęłam się niecierpliwić, bo przede mną była jeszcze jedna osoba i mogłam nie zdążyć się odprawić zanim Gideon tu dotrze. W końcu przyszłam moja kolej. Właśnie przechodziłam przez bramkę gdy zobaczyłam, że Gideon odprawia się zaraz za mną. Co do cholery? Nie oglądałam się za siebie, udawałam, że go nie widzę. Kiedy tylko przeszłam przez bramkę i zabrałam swoje rzeczy popędziłam prosto przed siebie. Miałam jeszcze dwie godziny do wylotu. I po co ja przyjeżdżałam tak wcześnie? Pędziłam do przodu nie wiedząc, gdzie się schować. W końcu weszłam do pierwszego sklepu za zakrętem. Jak burza wpadłam prosto na jakąś tęgą panią.
- Bardzo panią przepraszam.
- Co powiedziałaś? – spytała po hiszpańsku
Jednak nauki Leslie co do języków i walki były przydatne i w codziennym życiu.
- Bardzo przeprasza – powtórzyłam w tym języku
- Nic się nie stało kochanie. Wiesz może gdzie jest Sephora?
- Tak mijałam ją przed chwilą. Mogę panią zaprowadzić. Mam dużo czasu.
- Jesteś bardzo miła. Dziękuję
W drodze do sklepu wypytywała mnie o miliony rzeczy. O ceny, zabytki i miliony innych banalnych rzeczy. Przy ostatnim pytaniu wmurowało mnie w ziemię.
- Znasz może rodzinę de Villiers?
- Tak
- Och to cudownie, więc pewnie znasz młodego Gideona de Villiersa? To bardzo urodziwy i dobrze wychowany młodzieniec.
Przez chwilę zawahałam się czy nie dać folgi łzom, ale nie mogłam pozwolić, żeby ta miła pani powiedziała Gideonowi, że przez niego płacze. Wtedy cierpiałby jeszcze bardziej.
- Tak znam. Jesteśmy przyjaciółmi.
- A wiesz może czy ma dziewczynę? – spytała z głupia franc
Wytrzeszczyłam na nią oczy. Miała około sześćdziesięciu lat i jakoś nie pasowała mi do Gideona.
- Nie mówię o sobie. – zaśmiała się - Jestem przyjaciółką jego babci i mam nadzieję niedługo jego również.
- Przyznam, że nic nie rozumiem. – powiedziałam z trochę niewyraźną miną
- Nasze rodziny łączą interesy i od dawna chcieliśmy przypieczętować to małżeństwem, więc kiedy Falk zadzwonił od razu przyjechałam. Wiesz każdy chce mieć związki z rodziną królewską.
- Królewską?
- Czy ty na pewno znasz de Villiersów?
- Oczywiście
- No tak to bardzo skryci ludzie. Jak wiesz Gideona ojca już z nami nie ma, a matka wyszła ponownie za mąż za francuskiego bogacza. Widocznie nie uznali za stosowne napomknąć, że ów francuz jest bratem następcy tronu Hiszpanii.
- Nawet słówkiem nie pisnęli – wydusiłam z siebie po dobrych pięciu minutach.
- Jak mówiłam to bardzo skryci ludzie. Ale to nie wszystko moja droga. Następca tronu ma co prawda dwadzieścia cztery lata, ale jest bardzo słaby i niedołężny. Rada martwi się czy ktoś taki może być królem.
- Ale, ja czegoś nie rozumiem. Przecież ojczym Gideona ma więcej niż dwadzieścia cztery lata.
- Zgadza się, ale on zrezygnował z korony. W takiej sytuacji tron obejmie najstarszy męski potomek. W rodzinie nie ma więcej żyjących mężczyzn zdolnych do objęcia korony, więc to Gideon lub Raphael są potencjalnymi kandydatami.
Oczy wyszły mi na wiesz. Jakim cudem? Nie mogłam w to uwierzyć. Gideon ma być królem Hiszpanii? Moje zdumienie się nie kończyło, a hiszpanka mówiła dalej.
- Jak już mówiłam dobrze się wżenić w rodzinę królewską. Moja wnuczka jest w wieku Gideona i pochodzi z wysoko postawionej, arystokratycznej hiszpańskiej rodziny. Całe życie była przygotowywana na taką okazję. Teraz mam się z nią spotkać w Sephorze i nie mogłam trafić.
- Bardzo dziękuję za informację. Jesteśmy już prawie na miejscu … O to tutaj. – wskazałam na szyld
- Bardzo ci dziękuje, kochanie. Chodź poznasz moja wnuczkę.
- Naprawdę? Nie chce się z nią pani sama spotkać?
- Nonsens będziemy miały mnóstwo czasu, a ty jesteś doskonałym przygotowanie do najbliższej rozmowy. Skoro znasz Gideona to nam trochę opowiesz jakie dziewczęta lubi.
Gdy wchodziłyśmy do środka nagle coś sobie przypomniała.
- Gdzie nauczyłaś się tak dobrze hiszpańskiego?
- Chodziłam z Gideonem do tej samej … yyy … szkoły – zająknęłam się, bo nie wiedziałam jak wiele wie o Loży
- O jej rozmawiamy już tak długo, a ja się nie przedstawiłam. Margarita Gonsales.
- Gwendolyn Shepart
- Jesteś może z rodziny Montrose?
- Tak moja mama nosiła to nazwisko.
- Więc pewnie znasz Lady Aristę?
- To moja … yyy … babcia. – znów się zająknęłam
Nagle podeszła do nas śliczna blondynka o pięknych, czarnych oczach. Była ode mnie wyższa o około pięć centymetrów i zdecydowanie ładniejsza. Miała śliczną
- Cześć babciu – powiedziała ściskając Panią Margaritę
- O hej – powiedziała do mnie
- Hej. Jestem Gwen.
- Alicia (czytaj: Aliszja), miło mi cię poznać. Jesteś z tond?
- Tak. Wychowałam się w Londynie.
- Dobrze mówisz po hiszpańsku. Mówisz tak płynnie i naturalnie. Ja zawsze miałam ogromne problemy z językami, a zwłaszcza z angielskim.
- Dziękuję.
Przez następną godzinę wypytywała mnie o Gideona, jego upodobania, wygląd i masę innych ciekawych szczegółów. Spędziłam z nimi półtorej godziny i naprawdę miałam szczęście, że dopiero na koniec Gideon nas odnalazł. Patrzył na mnie chwilę, a gdy się zorientowałam przeprosiłam Alicie i jej babcią. Na odchodnym wpadł mi do głowy świetny pomysł jak opóźnić Gideona.
- Alicio patrz idzie twój przyszły narzeczony – powiedziałam wskazując na Gideona
- Och, jak wyglądam? – spytała zmieszana
- Ślicznie, ale ja już muszę iść, bo samolot odleci beze mnie.
- Może się zdzwonimy? Proszę to mój numer i skype.
- Dzięki. Zadzwonię jak wyląduje. Do widzenia – powiedziałam do Pani Margarity
Pobiegłam przed siebie prosto do wejścia do samolotu. Słyszałam za sobą Alcię próbującą zatrzymać Gideona i jego krzyki. Biegłam coraz szybciej i zatrzymałam się dopiero na swoim miejscu w samolocie.

...

2 tygodnie później

Gideon dobijała się do mnie prawie codziennie, ale ani razu nie odebrałam telefonu. Za to często rozmawiałam z Alcia. Skoro pojawił się ktoś lepszy od Charlotty to chyba nie było powodu dla którego nie mogę próbować uczynić Gideona szczęśliwy. Udzielałam jej mnóstwa rad i wskazówek. Ona chyba się nie dowiedziałam, że ja byłam jego ostatnią dziewczyną. W każdym razie nie dała tego po sobie poznać. Pomimo, że miałam piękny apartament na ostatnim piętrze wieżowca na Manhattanie nie byłam szczęśliwa. W końcu byłam zupełnie sama i większość czasu spędzałam przy książkach lub komputerze. Studia i Loża pochłaniały samotne godziny, a nocami rozmawiałam z przyjaciółmi i rodziną. Tak bardzo chciałam wrócić do Londynu. Mój spokój nie trwał jednak wiecznie. Pewnego wieczoru wróciłam do domu i znalazłam kolejny list od hrabiego.

Drogi Rubinie,
Bardzo się cieszę, że postanowiłaś pójść za głosem rozsądku. Jednak mój potomek jest bardzo uparty i panna Alicia ma z nim pewne trudności. Wiem także o twoich staraniach związanych z upodobnieniem jej do ciebie, ale to nie wystarczy. Musisz przekonać go o braku jakichkolwiek uczuć z twojej strony. Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno i szybko zobaczę efekty twoich dalszych działań. A pro po podziewaj się wizyty Gideona za trzy dni. Mam nadzieję, że podejmiesz odpowiednie kroki.
Szmaragd

PS: Niestety chyba niedługo będziesz musiała znów wyjechać. Przeczucie mi podpowiada, że hiszpański klimat będzie dla ciebie odpowiedniejszy.


Moje kochane,

Mam wielką nadzieję, że rozdział wam się podobał. Bardzo przepraszam za opóźnienia. Jak zawsze proszę o liczne komentarze – dobra czy złe, chciałabym ich widzieć tu bardzo dużo. :)

sobota, 14 marca 2015

Odpowiedź na pytania Paulina Patrycja:

   1)       Dlaczego zaczęłaś pisać?
Ponieważ chciałam się przekonać czy innym spodobałyby się moje pomysły. Na początku tylko leżałam i wyobrażałam sobie co mogłoby być dalej lub inaczej. Kiedy zaczęłam pisać chciałam przelać swoje myśli na papier.
     2)      Dlaczego akurat ta tematyka?
Wybrałam Trylogię Czasu, bo według mnie skończyła się zbyt szybko i wydawała się nieskończona.
     3)     Jaki jest twój ulubiony film?
Chyba nie mogę tego jednoznacznie określić, ale jednymi z moich ukochanych filmów są:
·       Kleopatra
·       Sissi
·       Maria Antonina
·       Rubinrott i Saphirblau
     4)     Jaka jest twoja ulubiona książka?
Trylogia Czau, Dary Anioła, Złodziejka Książek, Pan Samochodzik, Niezgodna (tylko pierwsza część)
     5)     Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Sophi de la Torre Wings i Rihana Russian Roulette, J.T. Mirrows
     6)      Jaka/Jaki jest twoja ulubiona pisarka/pisarz?
To bardzo trudne pytanie, ale chyba Kerstin Gier, Kiera Cass i Markus Zusak 
     7)      Jaki jest twój ulubiony kolor?
 Niebieski
     8)    Co wybierasz: prawdziwą miłość czy życie w dostatku?
      Oczywiście miłość
      9)    Dobra książka czy ploteczki z koleżankami?
  Książka
      10)   Co lubisz robić w wolnym czasie?
 Jeździć konno, czytać, uczyć się języków i biegać
      11)     Czym kierujesz się w życiu?

 Myślę, że to bardzo trudne pytanie, ale chciałabym dać coś światu od siebie nie  tylko brać. Sądzę, że w naszych zwariowanych czasach ludzie zapominają o tym  co jest naprawdę ważne. Zapominają o innych i za wszelką cenę dążą do kariery i  majątku. Nie chciałabym iść do celu po trupach. Chcę aby pamiętano mnie jako  kogoś kto nie zapomniał o tym co się w życiu liczy. Odpowiadając na twoje  pytanie: empatią, determinacją i wytrwałością.

Pytania od Wiktoria Raczkowska

1)          Dlaczego założyłaś bloga?
Bo chciałam pokazać innym swoje pomysły
2)         Czemu akurat ta tematyka?
Wybrałam Trylogię Czasu, ponieważ według mnie zakończyła się zbyt szybko i nie wszystkie wątki zostały dokończone przez autorkę
3)         Czy planujesz co będzie w następnych rozdziałach?
Bywa różnie raz wiem już gdy publikuję aktualny rozdział innym razem nagle przychodzi mi do głowy zupełnie nowy pomysł np. w dniu w którym planowałam opublikować zupełnie coś innego.
4)         Staram się nie czerpać pomysłów z innych blogów ani książek. Myślę, że podstawowym warunkiem sukcesu z pisania jest wyobraźnia i fantazja, dopiero gdy uświadomisz sobie, że stworzyłaś coś nowego i niepowtarzalnego czujesz największe szczęście. Oczywiście wielkiego kopa dają komentarze czytelników te dobre i te złe, dlatego zawsze proszę o każdą opinię.
5)         Co pomaga ci się skupić?
Muzyka
6)         Kiedy masz najwięcej weny?
Zdecydowanie gdy podróżuję. Zwłaszcza w samolocie lub już na miejscu. Takim miejscem, które zawsze daje mi najwięcej pomysłów jest Paryż. To miejsce jest dla mnie wyjątkowe i pomimo, że czasami wydaje nam się już przereklamowane i może zużyte to dla mnie jest to taki symbol spokoju, szczęścia i miłości.
7)         Jabłko czy gruszka?
Jabłko
8)         Coca-cola czy sok?
Sok
9)         Ulubiony serial?
Biała królowa
10)       Czy lubisz szkołę?
Tak i to bardzo. Zawsze lubiłam się uczyć. Nawet często w wakacje tęsknię za szkołą
11)        Czy chciałabyś być kimś innym?
Czasami tak

Inne pytania od Paulina Patrycja :)
             
1)          Dlaczego taka tematyka bloga?
Wybrałam Trylogię Czasu, ponieważ według mnie zakończyła się zbyt szybko i nie wszystkie wątki zostały dokończone przez autorkę
2)         Ciasteczko czy babeczka?
Babeczka
3)         Jaki jest twój ulubiony owoc?
Granat
4)         Co cię skłoniło do napisania bloga?
Nie wiem. Jakoś tak po prostu wpadłam na pomysł, napisałam kilka rozdziałów i chciałam się dowiedzieć czy moje pomysły się spodobają.
5)         Jaka jest twoja ulubiona gwiazda muzyczna?
Taylor Swift
6)         Dobra komedia czy horror?
Komedia
7)         Pies czy kot?
Nie potrafię wybrać XD

8)         Jakie jest twoje ulubione zwierzę?
Króliczek
9)         Długopis i kartka czy komputer?
Długopis i kartka
10)       Biały czy czarny? Zło czy dobro? Miłość czy nienawiść?
czarny, dobro, miłość
11)        Prawdziwa miłość czy bogactwo?
Miłość

Chciałabym wam wszystkim gorąco podziękować za nominację. Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie i zachęta do dalszej pracy :)


piątek, 13 marca 2015

Rozdział 7.

Gideon

Serce waliło mi jak młot, głowa robiła mi się zimna jak lód. Gdyby nie ręka Gwen zapewne przewróciłbym się i musiałaby mnie zeskrobywać z chodnika.
- Co ci jest? – spytała trochę zdziwiona
- Nic
Po tych słowach wyprostowałem się i starałem przybrać jak najbardziej swobodną postawę. Chyba mi się udało, bo oczy mojej ukochanej wyraźnie się uspokoiły. Wyglądała tak cudnie. No i masz jak raz mogłaby mieć w sobie coś co nie czyniłoby jej taką idealną to nie – pomyślałem z udawaną złością. Weszliśmy na górę i usiedliśmy przy stoliku. Gwenny cały czas zachwycała się panoramą miasta, a ja zastanawiałem się co jej powiedzieć i jak. W końcu z głupia franc zapytałem.
- Co byś zjadła? Sekwanę czy Luwr?
- Bardzo zabawne – odburknęła
Przez jakiś czas przekomarzaliśmy się ze sobą. Kiedy skończyliśmy jeść zaczęły się fajerwerki.
- Jak przepięknie, jak wspaniale, jak cudownie – przedrzeźniałem okrzyki Gwenny.
- Możesz przestać?
- Mogę – odparłem zgodnie, bo czułem, że już czas
Podbiegła do barierki i podziwiała widowisko. Stanąłem tuż za nią i „teraz albo nigdy” pomyślałem trzymając w ręku czerwoną różę. Objąłem Gwen ramionami tak żeby centralnie przed twarzą miał pąk kwiatu. Drgnęła, bo zobaczyła, że w środek pąku wetknięty jest pierścionek. Utkany z plecionki z białego złota z dwoma kamieniami stykającymi się na czubku – rubin i diament. To byliśmy my już na zawsze połączeni węzłem miłości.
- Wyjdziesz za mnie? – szepnąłem jej do ucha

Gwendolyn

W jednej chwili stałam się sztywna jak kłoda. Przez głowę przelatywało mi tyle możliwych form tego zdania, które on mógł powiedzieć, a to jedno upragnione było tylko złudzeniem. Po jakiś pięciu minutach odwróciłam się do Gideona, blada jak trup, i zobaczyłam w jego oczach to czego tak długo wszędzie szukałam. Już miałam powiedzieć to jedno najpiękniejsze słowo, gdy nagle zadzwonił telefon. Miałam wrażenie, że uduszę wynalazcę telefonu, ale przypomniałam sobie, że już dawno nie żyje. W każdym razie czar prysł. Gideon niechętnie odebrał telefon. Jego zwarz była podirytowana i zniecierpliwiona. Nagle raptownie zbladł i spoważniał. Chwycił mnie za rękę i pociągnął do windy. Nie wiedziałam co się dzieje pędziliśmy jak szaleni. Ludzie na ulicy oglądali się za chłopakiem biegnącym w garniturze, a tym bardziej za dziewczyną w długiej, wieczorowej sukni na szpilkach. Gdy dobiegliśmy do hotelu po moich pięknych lokach nie było już śladu. Gideon wbiegł do pokoju i zaczął się przebierać.
- Gwen, wyjeżdżamy. Pakuj się i przebierz na drogę.
- Co się stało? – spytałam całkiem oszołomiona
- Najgorsze co mogło się stać.
- Ktoś z twojej rodziny…
- Można tak powiedzieć, ale raczej nie wybiera się na tamten świat. Poza tym na pewno nie płakałbym po nim.
- Hhh…ra…bia? – spytałam zdenerwowana
- Był atak i niestety skuteczny
Nic więcej nie mogłam z niego wydusić.


2 tygodnie później

- …Niestety do tej pory żaden z naszych informatorów nie dowiedział się niczego nowego. Jesteśmy zupełnie bezradni. – kończył swoją mowę Falk
Siedzieliśmy na tajnym zebraniu najbliższego kręgu Loży, na który, o dziwo, zostałam wpuszczona.
- Na pewno można coś zrobić – mówił rozpaczliwie Gideon
- Niestety Falk ma rację: Jesteśmy bezradni.
- Jakim cudem byli tak dobrze przygotowani? Przecież nie mogli wiedzieć gdzie są loch. Mamy największego stopnia klauzurę tajności.
- Chyba, że… - zaczął doktor White
Wszyscy wstrzymali oddechy oprócz Falka.
-…mają współpracownika.
- Czyli szpiega? – spytałam z niedowierzaniem
- Tak Panno Shepart. Ja też o tym myślałem doktorze. Tylko, że nie wiemy kim on jest? – powiedział Pan Kingsley
Narada trwała jeszcze cztery godziny i była praktycznie o niczym. No może o bezradności, szpiegu i takich tam zupełnie nie istotnych rzeczach. Wróciłam do domu około dwudziestej. Poszłam od razu do swojego pokoju i runęłam na łóżko. Poczułam, że upadłam na kartkę papieru. Na kopercie było napisane: Rubin. O tworzyłam kopertę i przeczytałam.

Przegrałaś moja droga,
    Ty i twoi żałośni przyjaciele nie możecie nic zrobić.
Jak było na dzisiejszej naradzie w sprawie mojego uwolnienia?

Po tych słowach kartka wypadła mi z ręki. Podniosłam ją niepewnie i czytałam dalej.

   Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z wielu wymyślnych tortur jakie mógłbym na tobie wypróbować. Mam jednak lepszy pomysł: Diament będzie lepszym obiektem do testów. Chyba się nie pomylę składając ci gratulację z powodu zaręczyn? Dobrze ci radzę przekonaj swojego kochasia, aby poszukał w swojej przeszłości dziewczyny dla siebie. Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno. Maż znikną z jego życia. Wyjedź do Nowego Jorku i czekaj na następny list. Nie martw się Loża już o wszystkim wiem i spakowali całą wyprawę.
Szmaragd
PS: Piśnij słowo, a będzie żył wiecznie w wiecznych torturach.

Rzuciłam się z powrotem na łóżko. Przepłakałam całą noc. Kiedy wstałam rano wiedziałam co mam robić. Muszę go chronić. Nie pozwolę mu cierpieć. Zrobię wszystko, żeby mu tego oszczędzić. Powiedziałam mamie, że nie jestem głodna i wybiegłam z domu. Zaraz po wejściu do budynku Loży zauważyłam mnóstwo kartonów, walizek i pakunków. O co tu chodzi?
- Gwendolyn dobrze, że cię widzę. Rozmawialiśmy już z Grace i ona się zgadza. To wszystko dla twojego dobra. Pojedziesz do Nowego Jorku i tam ukryjesz się wraz z jednym chronografem. Jedna trzecia Loży jedzie z tobą. Założycie tam siedzibę Loży i postaracie się zlokalizować siedzibę Drugiej. Tylko dyskretnie.
- Oczywiście Panie George – powiedziałam spokojnie
- Nie zapytasz co z Gideonem?
- On nie jedzie ze mną prawda?
Pan George popatrzył na mnie ze współczuciem.
- Nie, Gwen.
- Rozumiem. Mogę, mogę go zobaczyć?
- Jest w bibliotece.
Pobiegłam tam tak szybko jak mogłam. Kiedy go zobaczyłam rozpłakałam się. Podszedł do mnie powoli i objął mnie ramionami.
- Csii… spokojnie, wszystko będzie dobrze – próbował dodać mi odwagi, ale i jego głos się łamał
- Nic nie będzie dobrze
- Hej, przetrwaliśmy dwa lata, więc i to przetrwamy. Wtedy byliśmy tylko chodziliśmy ze sobą, a teraz… Właśnie – przypomniał coś sobie – ty mi chyba nie odpowiedziałaś.
- Ale na co? – spytałam niewinnie
- Wyjdziesz na mnie? – spytała z uśmiechem
„Masz zniknąć z jego życia” przypomniałam sobie słowa hrabiego.
- Gideonie, ja nie mogę – nie chciało mi to przejść przez gardło
- Ale dlaczego?
- Ja myślałam o tym i to dużo wiesz? Chyba Charlotta bardziej do ciebie pasuje. My ciągle się kłócimy i coś jest nie tak – jego twarz była coraz bardziej zdumiona – Ona do ciebie lepiej pasuje
- Gwen, co ty mówisz?
- Może teraz się z tym nie zgadzasz, ale w głębi serca czujesz, że coś jest nie tak i …
- Przestań. Jak cię kocham, ciebie i tylko ciebie. Ty nie możesz…
Położyłam mu palec na ustach. Pokręciłam głową ze łzami w oczach.
- My chyba po prostu nie pasowaliśmy do siebie.
- Gwen nie odchodź.
- Bądź szczęśliwy z Charlottą. Ona bardziej do ciebie pasuje.
Odwróciłam się i wybiegłam z pokoju. Nie mogłam pohamować łez. Przez nie prawie nic nie widziałam i nagle wpadłam na moją kuzynkę.
- Uważaj jak… - zauważyła moje łzy – Rozstaliście się? – wykrzyknęłam radośnie
- Tak. Życzę wam szczęścia. – szepnęłam i obie pobiegłyśmy w dwie różne strony.


Moje kochanie,

Wiem, że na ten rozdział czekałyście bardzo długo. Nie jest najdłuższy, ale od tego momentu zaczynam zupełnie nowy rozdział w życiu Gwen i Gideona, więc postanowiłam tutaj przerwać. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Obiecuję, że następny będzie o wiele szybciej. Bardzo proszę o komentarze. Jeśli macie znajomych – fanów Trylogii to polećcie im mojego bloga. :)

niedziela, 8 marca 2015

Moje Kochane,

W tym szczególnym dla nas dniu, chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Mam nadzieję, że Dzień Kobiet upływa wam jak najcudowniej. Domyślam się, że najlepszym prezentem byłby nowy rozdział, ale niestety mam opóźnienia spowodowane szkołą. :( Postaram się jak najszybciej dodać nowy rozdział. Może któraś z was ma jakiś pomysł?