Rozdział 8.
Gwendolyn
Leslie odwożąc mnie na lotnisko, prawiła mi
morały o mojej niestałości w uczuciach. Nie powiedziałam jej o liście od
hrabiego. Teraz jednak nie wytrzymałam i krzyknęłam.
- Uspokój się. Ja go kocham bardziej niż
wszystko inne na świecie. Ja po prostu nie mogę … nie mogę – krzyczałam przez
łzy
- Gwenny co się dzieje? – spytała niepewnie
Nie mogłam tego przed wszystkimi ukrywać. Musiałam
to wyjawić chociaż Leslie. Kiedy kończyłam opowiadać jej moją tajemnicę akurat
stałyśmy na światłach. Moja przyjaciółka z szeroko otwartymi ustami i oczami
pełnymi łez zamarła w bezruchu.
- Moja biedna… ale skoro ty nie możesz to ja mu
powiem
- Nie, to niczego nie zmieni a nam będzie jeszcze
trudniej. Obiecaj, że nic mu nie powiesz.
- Ale…
- Proszę
- Jak chcesz. Na razie nic mu nie powiem – w końcu
mi uległa
…
Pożegnanie z Leslie było długie i bolesne. Obie
chciałyśmy odwlec decydujący moment. W końcu stanęłam w kolejce do odprawy z
oczami pełnymi łez. Nagle usłyszałam swoje imię
- Gwen, Gwen poczekaj
Nie to nie możliwe. Przecież kazałam Falkowi
milczeć. Skąd Gideon wiedział kiedy wylatuję? Cholera.
- Gwenny poczekaj, proszę – krzyczał za mną
Zaczęłam się niecierpliwić, bo przede mną była
jeszcze jedna osoba i mogłam nie zdążyć się odprawić zanim Gideon tu dotrze. W końcu
przyszłam moja kolej. Właśnie przechodziłam przez bramkę gdy zobaczyłam, że Gideon
odprawia się zaraz za mną. Co do cholery? Nie oglądałam się za siebie,
udawałam, że go nie widzę. Kiedy tylko przeszłam przez bramkę i zabrałam swoje
rzeczy popędziłam prosto przed siebie. Miałam jeszcze dwie godziny do wylotu. I
po co ja przyjeżdżałam tak wcześnie? Pędziłam do przodu nie wiedząc, gdzie się
schować. W końcu weszłam do pierwszego sklepu za zakrętem. Jak burza wpadłam
prosto na jakąś tęgą panią.
- Bardzo panią przepraszam.
- Co powiedziałaś? – spytała po hiszpańsku
Jednak nauki Leslie co do języków i walki były
przydatne i w codziennym życiu.
- Bardzo przeprasza – powtórzyłam w tym języku
- Nic się nie stało kochanie. Wiesz może gdzie
jest Sephora?
- Tak mijałam ją przed chwilą. Mogę panią
zaprowadzić. Mam dużo czasu.
- Jesteś bardzo miła. Dziękuję
W drodze do sklepu wypytywała mnie o miliony
rzeczy. O ceny, zabytki i miliony innych banalnych rzeczy. Przy ostatnim
pytaniu wmurowało mnie w ziemię.
- Znasz może rodzinę de Villiers?
- Tak
- Och to cudownie, więc pewnie znasz młodego
Gideona de Villiersa? To bardzo urodziwy i dobrze wychowany młodzieniec.
Przez chwilę zawahałam się czy nie dać folgi
łzom, ale nie mogłam pozwolić, żeby ta miła pani powiedziała Gideonowi, że
przez niego płacze. Wtedy cierpiałby jeszcze bardziej.
- Tak znam. Jesteśmy przyjaciółmi.
- A wiesz może czy ma dziewczynę? – spytała z
głupia franc
Wytrzeszczyłam na nią oczy. Miała około
sześćdziesięciu lat i jakoś nie pasowała mi do Gideona.
- Nie mówię o sobie. – zaśmiała się - Jestem
przyjaciółką jego babci i mam nadzieję niedługo jego również.
- Przyznam, że nic nie rozumiem. – powiedziałam z
trochę niewyraźną miną
- Nasze rodziny łączą interesy i od dawna chcieliśmy
przypieczętować to małżeństwem, więc kiedy Falk zadzwonił od razu przyjechałam.
Wiesz każdy chce mieć związki z rodziną królewską.
- Królewską?
- Czy ty na pewno znasz de Villiersów?
- Oczywiście
- No tak to bardzo skryci ludzie. Jak wiesz
Gideona ojca już z nami nie ma, a matka wyszła ponownie za mąż za francuskiego
bogacza. Widocznie nie uznali za stosowne napomknąć, że ów francuz jest bratem
następcy tronu Hiszpanii.
- Nawet słówkiem nie pisnęli – wydusiłam z
siebie po dobrych pięciu minutach.
- Jak mówiłam to bardzo skryci ludzie. Ale to
nie wszystko moja droga. Następca tronu ma co prawda dwadzieścia cztery lata,
ale jest bardzo słaby i niedołężny. Rada martwi się czy ktoś taki może być
królem.
- Ale, ja czegoś nie rozumiem. Przecież ojczym
Gideona ma więcej niż dwadzieścia cztery lata.
- Zgadza się, ale on zrezygnował z korony. W
takiej sytuacji tron obejmie najstarszy męski potomek. W rodzinie nie ma więcej
żyjących mężczyzn zdolnych do objęcia korony, więc to Gideon lub Raphael są
potencjalnymi kandydatami.
Oczy wyszły mi na wiesz. Jakim cudem? Nie mogłam
w to uwierzyć. Gideon ma być królem Hiszpanii? Moje zdumienie się nie kończyło,
a hiszpanka mówiła dalej.
- Jak już mówiłam dobrze się wżenić w rodzinę
królewską. Moja wnuczka jest w wieku Gideona i pochodzi z wysoko postawionej,
arystokratycznej hiszpańskiej rodziny. Całe życie była przygotowywana na taką
okazję. Teraz mam się z nią spotkać w Sephorze i nie mogłam trafić.
- Bardzo dziękuję za informację. Jesteśmy już prawie
na miejscu … O to tutaj. – wskazałam na szyld
- Bardzo ci dziękuje, kochanie. Chodź poznasz
moja wnuczkę.
- Naprawdę? Nie chce się z nią pani sama
spotkać?
- Nonsens będziemy miały mnóstwo czasu, a ty
jesteś doskonałym przygotowanie do najbliższej rozmowy. Skoro znasz Gideona to
nam trochę opowiesz jakie dziewczęta lubi.
Gdy wchodziłyśmy do środka nagle coś sobie
przypomniała.
- Gdzie nauczyłaś się tak dobrze hiszpańskiego?
- Chodziłam z Gideonem do tej samej … yyy …
szkoły – zająknęłam się, bo nie wiedziałam jak wiele wie o Loży
- O jej rozmawiamy już tak długo, a ja się nie
przedstawiłam. Margarita Gonsales.
- Gwendolyn Shepart
- Jesteś może z rodziny Montrose?
- Tak moja mama nosiła to nazwisko.
- Więc pewnie znasz Lady Aristę?
- To moja … yyy … babcia. – znów się zająknęłam
Nagle podeszła do nas śliczna blondynka o pięknych,
czarnych oczach. Była ode mnie wyższa o około pięć centymetrów i zdecydowanie
ładniejsza. Miała śliczną
- Cześć babciu – powiedziała ściskając Panią
Margaritę
- O hej – powiedziała do mnie
- Hej. Jestem Gwen.
- Alicia (czytaj: Aliszja), miło mi cię poznać.
Jesteś z tond?
- Tak. Wychowałam się w Londynie.
- Dobrze mówisz po hiszpańsku. Mówisz tak
płynnie i naturalnie. Ja zawsze miałam ogromne problemy z językami, a zwłaszcza
z angielskim.
- Dziękuję.
Przez następną godzinę wypytywała mnie o
Gideona, jego upodobania, wygląd i masę innych ciekawych szczegółów. Spędziłam
z nimi półtorej godziny i naprawdę miałam szczęście, że dopiero na koniec
Gideon nas odnalazł. Patrzył na mnie chwilę, a gdy się zorientowałam przeprosiłam
Alicie i jej babcią. Na odchodnym wpadł mi do głowy świetny pomysł jak opóźnić Gideona.
- Alicio patrz idzie twój przyszły narzeczony –
powiedziałam wskazując na Gideona
- Och, jak wyglądam? – spytała zmieszana
- Ślicznie, ale ja już muszę iść, bo samolot
odleci beze mnie.
- Może się zdzwonimy? Proszę to mój numer i
skype.
- Dzięki. Zadzwonię jak wyląduje. Do widzenia – powiedziałam
do Pani Margarity
Pobiegłam przed siebie prosto do wejścia do
samolotu. Słyszałam za sobą Alcię próbującą zatrzymać Gideona i jego krzyki.
Biegłam coraz szybciej i zatrzymałam się dopiero na swoim miejscu w samolocie.
...
2 tygodnie później
Gideon dobijała się do mnie prawie codziennie,
ale ani razu nie odebrałam telefonu. Za to często rozmawiałam z Alcia. Skoro
pojawił się ktoś lepszy od Charlotty to chyba nie było powodu dla którego nie mogę
próbować uczynić Gideona szczęśliwy. Udzielałam jej mnóstwa rad i wskazówek.
Ona chyba się nie dowiedziałam, że ja byłam jego ostatnią dziewczyną. W każdym
razie nie dała tego po sobie poznać. Pomimo, że miałam piękny apartament na
ostatnim piętrze wieżowca na Manhattanie nie byłam szczęśliwa. W końcu byłam
zupełnie sama i większość czasu spędzałam przy książkach lub komputerze. Studia
i Loża pochłaniały samotne godziny, a nocami rozmawiałam z przyjaciółmi i
rodziną. Tak bardzo chciałam wrócić do Londynu. Mój spokój nie trwał jednak
wiecznie. Pewnego wieczoru wróciłam do domu i znalazłam kolejny list od
hrabiego.
Drogi
Rubinie,
Bardzo
się cieszę, że postanowiłaś pójść za głosem rozsądku. Jednak mój potomek jest
bardzo uparty i panna Alicia ma z nim pewne trudności. Wiem także o twoich
staraniach związanych z upodobnieniem jej do ciebie, ale to nie wystarczy.
Musisz przekonać go o braku jakichkolwiek uczuć z twojej strony. Mam nadzieję,
że wyraziłem się jasno i szybko zobaczę efekty twoich dalszych działań. A pro po
podziewaj się wizyty Gideona za trzy dni. Mam nadzieję, że podejmiesz
odpowiednie kroki.
Szmaragd
PS:
Niestety chyba niedługo będziesz musiała znów wyjechać. Przeczucie mi podpowiada,
że hiszpański klimat będzie dla ciebie odpowiedniejszy.
Moje kochane,
Mam wielką nadzieję, że rozdział wam się podobał. Bardzo
przepraszam za opóźnienia. Jak zawsze proszę o liczne komentarze – dobra czy
złe, chciałabym ich widzieć tu bardzo dużo. :)
Dodaj szybko nexta!
OdpowiedzUsuńMam prośbę (ale nie musisz się do nie stosować):
Niech Gideon dowie się jakoś o tych listach.
Oni muszą być razem!
UsuńŚwietny. Licze, że szybko pojawi się next.
OdpowiedzUsuńP.S Niech oni wrócą do siebie jak najszybciej. Błagam.
WOW!! Świetny rozdział, jest po prostu boski!!!!!
OdpowiedzUsuńBrak słów ale zamierzam cię błagać o to aby Gideon i Gweny znów byli razem. Nie wiem. Może niech w jakiś sposób dowie się o tych listach. Najlepiej niech Leslie puści parę z ust. No parzcież wiadomo, że ona wie o wszystkim. Niech Gid przyciśnie ją do muru i wszystko wyciągnie! Błagam wymyśl coś i nie katuj mnie! Połącz te bratnie dusze z powrotem w jedność. ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM! ROZUMIESZ?!!!!
Po za tym BOSKI!!! Dawaj mi tu szybko NEXT!!!
Proszę cię niech w następnym rozdziale wrócą do siebie. Błagam cię ja dłużej nie wytrzymam ich nie będących razem niech gideon np. dowie sie o listach od lis. Dawaj szybko next błagam.
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie i pozytywny blog :)
OdpowiedzUsuńNiech Leslie powie Gideonowi o tym wszystkim. Dla dobra ich wszystkich :P
Czekam, czekam, czekam :*
Cudowny rozdział. Już się nie mogę doczekać NEXT-a.
OdpowiedzUsuńJEŚLI ICH ROZDZIELISZ TO BĘDZIESZ MIAŁA ZE MNĄ DOCZYNIENIA :)
Uwielbiam Trylogię Czasu i to co piszesz jest niesamowite. Po prostu jedno wielkie WOW !! Kocham to <3 mam nadzieję na szybkiego nexta.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://zaklinaczkadusz.blogspot.com