Rozdział 7.
Gideon
Serce waliło mi jak młot, głowa robiła mi się
zimna jak lód. Gdyby nie ręka Gwen zapewne przewróciłbym się i musiałaby mnie
zeskrobywać z chodnika.
- Co ci jest? – spytała trochę zdziwiona
- Nic
Po tych słowach wyprostowałem się i starałem
przybrać jak najbardziej swobodną postawę. Chyba mi się udało, bo oczy mojej
ukochanej wyraźnie się uspokoiły. Wyglądała tak cudnie. No i masz jak raz
mogłaby mieć w sobie coś co nie czyniłoby jej taką idealną to nie – pomyślałem
z udawaną złością. Weszliśmy na górę i usiedliśmy przy stoliku. Gwenny cały
czas zachwycała się panoramą miasta, a ja zastanawiałem się co jej powiedzieć i
jak. W końcu z głupia franc zapytałem.
- Co byś zjadła? Sekwanę czy Luwr?
- Bardzo zabawne – odburknęła
Przez jakiś czas przekomarzaliśmy się ze sobą.
Kiedy skończyliśmy jeść zaczęły się fajerwerki.
- Jak przepięknie, jak wspaniale, jak cudownie –
przedrzeźniałem okrzyki Gwenny.
- Możesz przestać?
- Mogę – odparłem zgodnie, bo czułem, że już
czas
Podbiegła do barierki i podziwiała widowisko.
Stanąłem tuż za nią i „teraz albo nigdy” pomyślałem trzymając w ręku czerwoną
różę. Objąłem Gwen ramionami tak żeby centralnie przed twarzą miał pąk kwiatu.
Drgnęła, bo zobaczyła, że w środek pąku wetknięty jest pierścionek. Utkany z
plecionki z białego złota z dwoma kamieniami stykającymi się na czubku – rubin
i diament. To byliśmy my już na zawsze połączeni węzłem miłości.
- Wyjdziesz za mnie? – szepnąłem jej do ucha
Gwendolyn
W jednej chwili stałam się sztywna jak kłoda.
Przez głowę przelatywało mi tyle możliwych form tego zdania, które on mógł
powiedzieć, a to jedno upragnione było tylko złudzeniem. Po jakiś pięciu
minutach odwróciłam się do Gideona, blada jak trup, i zobaczyłam w jego oczach
to czego tak długo wszędzie szukałam. Już miałam powiedzieć to jedno
najpiękniejsze słowo, gdy nagle zadzwonił telefon. Miałam wrażenie, że uduszę
wynalazcę telefonu, ale przypomniałam sobie, że już dawno nie żyje. W każdym
razie czar prysł. Gideon niechętnie odebrał telefon. Jego zwarz była
podirytowana i zniecierpliwiona. Nagle raptownie zbladł i spoważniał. Chwycił
mnie za rękę i pociągnął do windy. Nie wiedziałam co się dzieje pędziliśmy jak
szaleni. Ludzie na ulicy oglądali się za chłopakiem biegnącym w garniturze, a
tym bardziej za dziewczyną w długiej, wieczorowej sukni na szpilkach. Gdy
dobiegliśmy do hotelu po moich pięknych lokach nie było już śladu. Gideon
wbiegł do pokoju i zaczął się przebierać.
- Gwen, wyjeżdżamy. Pakuj się i przebierz na
drogę.
- Co się stało? – spytałam całkiem oszołomiona
- Najgorsze co mogło się stać.
- Ktoś z twojej rodziny…
- Można tak powiedzieć, ale raczej nie wybiera
się na tamten świat. Poza tym na pewno nie płakałbym po nim.
- Hhh…ra…bia? – spytałam zdenerwowana
- Był atak i niestety skuteczny
Nic więcej nie mogłam z niego wydusić.
…
2 tygodnie później
- …Niestety do tej pory żaden z naszych
informatorów nie dowiedział się niczego nowego. Jesteśmy zupełnie bezradni. –
kończył swoją mowę Falk
Siedzieliśmy na tajnym zebraniu najbliższego
kręgu Loży, na który, o dziwo, zostałam wpuszczona.
- Na pewno można coś zrobić – mówił rozpaczliwie
Gideon
- Niestety Falk ma rację: Jesteśmy bezradni.
- Jakim cudem byli tak dobrze przygotowani?
Przecież nie mogli wiedzieć gdzie są loch. Mamy największego stopnia klauzurę
tajności.
- Chyba, że… - zaczął doktor White
Wszyscy wstrzymali oddechy oprócz Falka.
-…mają współpracownika.
- Czyli szpiega? – spytałam z niedowierzaniem
- Tak Panno Shepart. Ja też o tym myślałem
doktorze. Tylko, że nie wiemy kim on jest? – powiedział Pan Kingsley
Narada trwała jeszcze cztery godziny i była
praktycznie o niczym. No może o bezradności, szpiegu i takich tam zupełnie nie
istotnych rzeczach. Wróciłam do domu około dwudziestej. Poszłam od razu do
swojego pokoju i runęłam na łóżko. Poczułam, że upadłam na kartkę papieru. Na
kopercie było napisane: Rubin. O tworzyłam kopertę i przeczytałam.
Przegrałaś
moja droga,
Ty
i twoi żałośni przyjaciele nie możecie nic zrobić.
Jak
było na dzisiejszej naradzie w sprawie mojego uwolnienia?
Po tych słowach kartka wypadła mi z ręki.
Podniosłam ją niepewnie i czytałam dalej.
Mam
nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z wielu wymyślnych tortur jakie mógłbym na
tobie wypróbować. Mam jednak lepszy pomysł: Diament będzie lepszym obiektem do
testów. Chyba się nie pomylę składając ci gratulację z powodu zaręczyn? Dobrze
ci radzę przekonaj swojego kochasia, aby poszukał w swojej przeszłości
dziewczyny dla siebie. Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno. Maż znikną z jego
życia. Wyjedź do Nowego Jorku i czekaj na następny list. Nie martw się Loża już
o wszystkim wiem i spakowali całą wyprawę.
Szmaragd
PS:
Piśnij słowo, a będzie żył wiecznie w wiecznych torturach.
Rzuciłam się z powrotem na łóżko. Przepłakałam
całą noc. Kiedy wstałam rano wiedziałam co mam robić. Muszę go chronić. Nie
pozwolę mu cierpieć. Zrobię wszystko, żeby mu tego oszczędzić. Powiedziałam
mamie, że nie jestem głodna i wybiegłam z domu. Zaraz po wejściu do budynku
Loży zauważyłam mnóstwo kartonów, walizek i pakunków. O co tu chodzi?
- Gwendolyn dobrze, że cię widzę. Rozmawialiśmy
już z Grace i ona się zgadza. To wszystko dla twojego dobra. Pojedziesz do
Nowego Jorku i tam ukryjesz się wraz z jednym chronografem. Jedna trzecia Loży
jedzie z tobą. Założycie tam siedzibę Loży i postaracie się zlokalizować siedzibę
Drugiej. Tylko dyskretnie.
- Oczywiście Panie George – powiedziałam spokojnie
- Nie zapytasz co z Gideonem?
- On nie jedzie ze mną prawda?
Pan George popatrzył na mnie ze współczuciem.
- Nie, Gwen.
- Rozumiem. Mogę, mogę go zobaczyć?
- Jest w bibliotece.
Pobiegłam tam tak szybko jak mogłam. Kiedy go
zobaczyłam rozpłakałam się. Podszedł do mnie powoli i objął mnie ramionami.
- Csii… spokojnie, wszystko będzie dobrze –
próbował dodać mi odwagi, ale i jego głos się łamał
- Nic nie będzie dobrze
- Hej, przetrwaliśmy dwa lata, więc i to
przetrwamy. Wtedy byliśmy tylko chodziliśmy ze sobą, a teraz… Właśnie –
przypomniał coś sobie – ty mi chyba nie odpowiedziałaś.
- Ale na co? – spytałam niewinnie
- Wyjdziesz na mnie? – spytała z uśmiechem
„Masz zniknąć z jego życia” przypomniałam sobie
słowa hrabiego.
- Gideonie, ja nie mogę – nie chciało mi to przejść
przez gardło
- Ale dlaczego?
- Ja myślałam o tym i to dużo wiesz? Chyba
Charlotta bardziej do ciebie pasuje. My ciągle się kłócimy i coś jest nie tak –
jego twarz była coraz bardziej zdumiona – Ona do ciebie lepiej pasuje
- Gwen, co ty mówisz?
- Może teraz się z tym nie zgadzasz, ale w głębi
serca czujesz, że coś jest nie tak i …
- Przestań. Jak cię kocham, ciebie i tylko
ciebie. Ty nie możesz…
Położyłam mu palec na ustach. Pokręciłam głową
ze łzami w oczach.
- My chyba po prostu nie pasowaliśmy do siebie.
- Gwen nie odchodź.
- Bądź szczęśliwy z Charlottą. Ona bardziej do
ciebie pasuje.
Odwróciłam się i wybiegłam z pokoju. Nie mogłam
pohamować łez. Przez nie prawie nic nie widziałam i nagle wpadłam na moją
kuzynkę.
- Uważaj jak… - zauważyła moje łzy –
Rozstaliście się? – wykrzyknęłam radośnie
- Tak. Życzę wam szczęścia. – szepnęłam i obie
pobiegłyśmy w dwie różne strony.
Moje kochanie,
Wiem, że na ten rozdział czekałyście bardzo długo. Nie jest
najdłuższy, ale od tego momentu zaczynam zupełnie nowy rozdział w życiu Gwen i
Gideona, więc postanowiłam tutaj przerwać. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.
Obiecuję, że następny będzie o wiele szybciej. Bardzo proszę o komentarze.
Jeśli macie znajomych – fanów Trylogii to polećcie im mojego bloga. :)
Napisz szybko nexta! Błagam!!!!
OdpowiedzUsuńMuszę was trochę potrzymać w niepewności. Rozumiem, ze ci się podobało?
OdpowiedzUsuńJak ty mogłaś?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDlaczego?!!!! Dziewczyno ja przez ciebie tu płaczę!!!!! Nie możesz ich rozdzielić!!!! Rozumiesz?!!! Oni są dla siebie stworzeni. Są niczym dwie połówki składające się w jedność! Nie możesz tego zrobić. Błagam pozwól im być razem, a jeśli nie to mnie złamiesz! Rozdział fantastyczny! Jedyne co przychodzi mi do głowy to WOW! Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji! ♥♥♥ No na prawdę jestem pod wielkim wrażeniem, ale jednak jak mogłaś. Mówię ci, że będzie ten moment prześladować cię po nocach. ;-D Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam i weny oraz dawaj mi tu szybko NEXT!!!!
Ps. Jeśli chodzi o nominację.
OdpowiedzUsuńOdpowiadasz na pytania na swoim blogu.
Dla przypomnienia: Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę". Jest dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała, dalej ty nominujesz 11 osób, oczywiście informujesz ich o tym oraz zadajesz 11 pytań. Nie nominujemy bloga osoby, która cię nominowała.
Mam nadzieję, że pomogłam. Wszystkie informację widnieją na moim blogu jak zawsze przy każdej nominacji.
Pytania zadajesz na swoim blogu. Pamiętaj musi być 11: Nominowanych, pytań i odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale nie możesz ich rozdzielić jak to zrobisz to się zalamie. Kiedy next? Można liczyc na ten weekend.
OdpowiedzUsuń