Rozdział 6.
Gwendolyn
Ręce mi drżały, ale otworzyłam kopertę i wyjęłam
dwa bilety do PARYŻA. Rzuciłam się Gideonowi na szyję.
- Czy to znaczy, że ze mną pojedziesz? – spytał
ze śmiechem
- Jasne, że tak
- Uff
- Dlaczego miałeś wątpliwości?
- No, bo nigdy wcześniej razem nie
wyjeżdżaliśmy, a teraz tak długo się nie widzieliśmy i myślałem …
Nie miałam zamiaru dłużej słuchać tych słodkich
bzdur i po prosu pocałowałam go. Gideon zrobił to samo co kiedyś na balu u Państwa
Pimblebotton: westchnął i przyciągnął mnie mocno do siebie. Nie wiem jak długo
to trwało, ale nagle poczułam mdłości i mój chłopak zniknął mi z przed oczu.
Koło chonografu nie było nikogo.
- To w takim razie widzimy się na lotnisku jutro
o dziesiątej? – usłyszałam głos Gideona za plecami
- Oczywiście – potwierdziłam całując go na
pożegnanie.
…
Gideon
Kiedy wchodziłem na naszą klatkę schodową
Raphael właśnie witał Clarissę w naszych dziwach. Nie pozostało mi nic innego
jak przerwać im ich sielankę dopóki mają na sobie ubrania. Wszedłem do środka
zaraz za dziewczyną. Postanowiłem im nie przeszkadzać. Poszedłem do sypialnie i
spakowałem się do podróży. Pomiędzy ubrania wrzuciłem też małe, czerwone
pudełeczko. To już niedługo – pomyślałem. Zamknąłem walizkę i wyszedłem z
mieszkania. Nie miałem gdzie przenocować. Widziałem tylko dwie opcje: Falk lub
Gwen. Wolałem się nie narażać mamie mojej dziewczyny, więc wybrałem wuja.
…
Gwendolyn
Punktualnie o dziesiątej spotkałam się z Gideonem
na lotnisku. Lecieliśmy około sześciu godzin. To było takie cudowne jak we
śnie.
- Paryż to chyba najpiękniejsze miasto świata –
powiedziałam do Gidena, gdy jechaliśmy taksówką do hotelu.
- Kiedy jesteś ze mną cały świat wydaje się
rajem
Nie mogłam pohamować wzruszenia i po policzkach
popłynęły mi łzy. Gideon nie zachowywał się jakbym czyniła dla niego świat
lepszym, ja byłam jego światem.
- Hej, skarbie. Co się stało?
- Nic tylko tak się cieszę, że cię mam.
Taksówka zatrzymała się pod malutkim i uroczym
hotelem nad samą Sekwaną. Wyglądał prześlicznie. Był cały porośnięty różami i
miał malutkie białe balkony.
- To najbardziej romantyczne miejsce jakie
widziałam.
- Poczekaj chwilę z tym werdyktem – powiedział
uśmiechając się tajemniczo
W recepcji zabrano od nas bagaże i zaprowadzono
na trzecie piętro do naszego pokoju. Od razu podbiegła na balkon i zobaczyłam
brzeg Sekwany, a po drugiej stronie wieżę Eiffla.
- Teraz to faktycznie najbardziej romantyczne
miejsce na Ziemi – powiedział Gideon stając za mną i obejmując mnie w pasie
- Tu jest cudownie – westchnęłam wdychając zapach
róż
Nagle uświadomiłam sobie, że czegoś brakowało w
naszym bagażu.
- Zapomnieliśmy o chonografie – krzyknęłam
przerażona
- Spokojnie jest w mojej walizce
- Uff – westchnęłam z wyraźną ulgą
- Chodźmy coś zrobić – zaproponował
- Co na przykład?
- Byłaś kiedyś w Paryżu
- Nigdy
- W takim razie mamy bardzo wiele do zrobienia –
powiedział ciągnąc mnie w stronę wyjścia.
Do wieczora spacerowaliśmy po mieście. Gideon
zaproponował żebyśmy popłynęli w rejs po Sewkanie. Na pokładzie zjedliśmy
kolację. Wróciliśmy do hotelu około północy. Natychmiast padłam na łóżko i
zasnęłam tak mocnym snem jak nigdy w życiu.
Gideon
Gwen zasnęła natychmiast i ja poszedłem w jej
ślady, ale w przeciwieństwie do niej obudziłem się wcześnie. Byłem na nogach
już o dziewiątej. Teraz, albo nigdy – pomyślałem przełamując strach.
Przemknąłem przez łazienkę, ubrałem się i zostawiłem Gwen kartkę na stoliku
nocnym. Wybiegłem z pokoju delikatnie zamykając drzwi.
Gwendolyn
Kiedy się obudziłam Gideona nie było w pokoju.
Myślała, że poszedł po śniadanie, ale gdy usiadłam na łóżku zobaczyłam małą
karteczkę.
Nie chciałem cię budzić.
Mama zadzwoniła i muszę do niej wpaść (Raphael).
Zobaczymy się o 19:00 pod wieżą Eiffla.
W sklepach na pewno kupisz sobie coś ładnego :)
Gideon
No tak. Cały Gideon. Tylko ciekawe co znowu
nabroił młody de Villiers. Rozmyślałam biorąc prysznic. Po śniadaniu
zadzwoniłam do Leslie, ale nie odebrała. To było nie podobne do niej. Nagrałam
się na sekretarkę. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Nie pozostało mi nic
innego jak pójść za radą Gideona i ruszyć na zakupy. Zabrałam torebkę, telefon
i wyszłam z hotelu. Kiedy wchodziłam do pierwszego sklepu usłyszałam dzwonek
mojej komórki. Leslie – pomyślałam. Nie pomyliłam się.
- Cześć – usłyszałam głos moje przyjaciółki –
Dzwoniłaś?
- Tak, dzwoniłam. Gdzie się podziewałaś?
- Byłam w Lówrze na wycieczce z rodzicami, a ty
co robisz?
- Jesteś w Paryżu?
- Tak. Mama w ostatniej chwili znalazła jakieś
tanie bilety i dziś rano przyleciałam. A co?
- Bo mnie Gideon zabrał do Paryża.
- IIII…Serio? Gdzie jesteś? – moja przyjaciółka
piszczała do słuchawki
- Tak serio. Na zakupach.
- Czy znalazłaś faceta, który chodzi po
sklepach?
- Nie Gideon pojechał do mamy, Raphael znów coś
przeskrobał.
- Aha. – powiedział jakby się na czymś
zastanawiając – Więc to już – szepnęła jakby sama do siebie
- Co już? – byłam w największym stopniu zdumiona
- To nie do ciebie, Gwen. Moja mama JUŻ złapała
taksówkę. – podkreśliła słowo Już, ale to jakoś nie pasowało do tego szeptu
- Aha – powiedziałam niepewnie
- Zaraz u ciebie będę. Musisz dziś wyglądać
zjawiskowo. Nigdzie się nie ruszaj.
- Oook to czekam.
Dziesięć minut później Leslie wpadła mi w
objęcia. Piszczałyśmy i ściskałyśmy się na przemian. Ludzie na ulicy patrzyli
na nas jak na wariatki, więc w końcu przestałyśmy i rzuciłyśmy się w szał
zakupów. Moja przyjaciółka uparcie twierdziła, że muszę kupić IDEALNĄ sukienkę
z naciskiem na IDEALNĄ! Latałyśmy po sklepach i wydałyśmy chyba majątek, ale
Leslie ciągle szukała mi tej cudownej kreacji na dzisiejszą randkę z Gideonem.
Kiedy wreszcie ją znalazłyśmy nie żałowałam, że spędziłyśmy tyle czasu w
przymierzalniach i że nogi mi odpadały. Sukienka była bardzo elegancka, ale
jednocześnie subtelna i delikatna: długa do ziemi, bez ramiączek z rubinowego
jedwabiu z delikatnymi srebrnymi wstawkami. Leslie piszczała z radości, a ja
byłam w niebo wzięta. Później miałam przyjemność szukać do niej IDEALNYCH butów
i biżuterii przy okazji kupując masę innych. Na koniec miałyśmy okazję się
zrelaksować u manikiurzystki, makijażystki i fryzjera, który upoił moje włosy w
śliczne loki. Jeszcze nigdy nie wyglądałyśmy tak ślicznie. Na koniec poszłyśmy
na obiad i choć Leslie nie pozwoliła mi dużo zjeść, żebym się dopięła w
sukience byłam bardzo szczęśliwa. Wróciłyśmy do hotelu o 17:30. Miałam jeszcze
półtorej godziny. Chciałam się rzucić na łóżko, ale przypomniałam sobie o
fantastycznych włosach i usiadłam na krześle. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam
momentalnie. Leslie obudziła mnie dopiero godzinę później. Poprawiła mi włosy i
pilnowała, aby każdy szczegół by IDEALNY.
- Leslie to nic takiego. To tylko kolacja.
- Nigdy nie wiadomo co może się stać w Paryżu. –
mówiła tajemniczo
Poddawałam się wszystkim tym zabiegom z należytym
spokojem i punktualnie o 19:00 byłam pod wieżą Eiffla. Nigdzie nie widziałam
Gideona, ale wśród tych tłumów ciężko było go dostrzec. Swoją drogą zdziwiła
mnie taka ilość, ubranych jak na obiad z królową, osób. Teraz dziękowałam
Leslie, bo dzięki niej nie wyróżniałam się z tłumu. I nagle tuż przed moim
nosem zobaczyłam wielki panel informujący o kolacji na Wieży i późniejszym
pokazie fajerwerk. Plakat informował też o konieczności zarezerwowania stolika
na dolnym lub górnym tarasie (na drugim był tylko jeden stolik). Byłam pewna,
że będziemy siedzieli na drugim, bo rezerwacje przyjmowali od TRZECH MIESIĘCY.
Dziwne, że w ogóle zdobył dla nas stolik. Nagle od jednej z grup osób mniej
więcej w moim wieku odłączył się wysoki i przystojny chłopak o blond włosach.
Kiedyś zapewne kolana by pode mną zmiękły, ale teraz kiedy poznałam i
pokochałam Gideona nikt inny nawet nie istniał.
Podchodził coraz bliżej i bliżej.
- Cześć, jestem Nik. A ty? – powiedział
nonszalancko
- Gwen – odparłam uprzejmie
- Co taka śliczna dziewczyna robi tu sama?
- Czekam – odparłam chłodno, rozglądając się za
Gideonem
- Stara sztuczka słonko.
- Słucham?
- Nie udawaj, że kogoś masz gdy przystojny
nieznajomy chce cię przygarnąć do stolika. Na pewno czekasz tylko na takiego co
by to zrobił, więc odpuść i postaraj się być miła.
Co za palant. Już miałam mu coś odburknąć, ale w
tym momencie zobaczyłam Gideona idącego w moją stronę. Dziwne było to że
patrzył na wszystkich tylko nie na mnie.
- Przepraszam – powiedziałam do tego nadętego
narcyza i ruszyłam w stronę Gideona
On jednak nie dał mi odjeść i złapał mnie z
rękę.
- Ej. No co ty? Na serio? Wolisz jego od mnie?
- Każdego – wyrwałam mu się i ruszyłam w swoją
stronę
- Tylko żebyś nie żałowała – krzyknął za mna
- Bufon – burknęłam
Kiedy byłam na wyciągnięcie ręki od Gideona on
dalej na mnie nie patrzył. Zdziwiłam się, ale powiedziałam spokojnie.
- Gideon, tu jestem.
- Gwenny?
- Nie potwór z loch nes.
- Przepraszam cię, ale … - patrzył na mnie jakby
odjęło mu mowę
- Coś nie tak? – spytałam przerażona
- Nie tylko nie myślałem, że możesz wyglądać
jeszcze piękniej niż w moich marzeniach.
- Było widać jak o mało mnie nie pominąłeś. –
dodałam z nutką ironi
- Gwenny, ja … - wyraźnie nie umiał znaleźć
wymówki, coś rozpraszało jednak jego uwagę - Chodź nasz stolik czeka. Idziemy
na górny balkon. – dodał szybko przerywając ciszę
- Jak zdobyłeś ten stolik? – zadałam to pytanie
bardzo automatycznie, ale w ciąż myślałam o jego rozproszeniu i niepewności w
oczach
- Mam swoje sposoby. – uśmiechnął się filuternie
- Pani pozwoli – powiedział szarmancko podając
mi ramię
Uznałam, że musiało mi się wydawać. Przyjęłam
jego ramię i oboje pomaszerowaliśmy do windy …
Witajcie kochane,
Zgodnie z obietnicą rozdział jest dłuższy i mam nadzieję, że
bardziej emocjonujący. Mam ogromną nadzieję, iż wam się podobał i będziecie
czekać na następny. Niestety może być później niż zwykle, bo Pani od polskiego
nie uznaje moich opowiadań za literaturę godną oceny :) Jak zwykle proszę o
komentarze …