Podoba wa się ten blog

czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 6.

Gwendolyn

Ręce mi drżały, ale otworzyłam kopertę i wyjęłam dwa bilety do PARYŻA. Rzuciłam się Gideonowi na szyję.
- Czy to znaczy, że ze mną pojedziesz? – spytał ze śmiechem
- Jasne, że tak
- Uff
- Dlaczego miałeś wątpliwości?
- No, bo nigdy wcześniej razem nie wyjeżdżaliśmy, a teraz tak długo się nie widzieliśmy i myślałem …
Nie miałam zamiaru dłużej słuchać tych słodkich bzdur i po prosu pocałowałam go. Gideon zrobił to samo co kiedyś na balu u Państwa Pimblebotton: westchnął i przyciągnął mnie mocno do siebie. Nie wiem jak długo to trwało, ale nagle poczułam mdłości i mój chłopak zniknął mi z przed oczu. Koło chonografu nie było nikogo.
- To w takim razie widzimy się na lotnisku jutro o dziesiątej? – usłyszałam głos Gideona za plecami
- Oczywiście – potwierdziłam całując go na pożegnanie.


Gideon

Kiedy wchodziłem na naszą klatkę schodową Raphael właśnie witał Clarissę w naszych dziwach. Nie pozostało mi nic innego jak przerwać im ich sielankę dopóki mają na sobie ubrania. Wszedłem do środka zaraz za dziewczyną. Postanowiłem im nie przeszkadzać. Poszedłem do sypialnie i spakowałem się do podróży. Pomiędzy ubrania wrzuciłem też małe, czerwone pudełeczko. To już niedługo – pomyślałem. Zamknąłem walizkę i wyszedłem z mieszkania. Nie miałem gdzie przenocować. Widziałem tylko dwie opcje: Falk lub Gwen. Wolałem się nie narażać mamie mojej dziewczyny, więc wybrałem wuja.


Gwendolyn

Punktualnie o dziesiątej spotkałam się z Gideonem na lotnisku. Lecieliśmy około sześciu godzin. To było takie cudowne jak we śnie.
- Paryż to chyba najpiękniejsze miasto świata – powiedziałam do Gidena, gdy jechaliśmy taksówką do hotelu.
- Kiedy jesteś ze mną cały świat wydaje się rajem
Nie mogłam pohamować wzruszenia i po policzkach popłynęły mi łzy. Gideon nie zachowywał się jakbym czyniła dla niego świat lepszym, ja byłam jego światem.
- Hej, skarbie. Co się stało?
- Nic tylko tak się cieszę, że cię mam.
Taksówka zatrzymała się pod malutkim i uroczym hotelem nad samą Sekwaną. Wyglądał prześlicznie. Był cały porośnięty różami i miał malutkie białe balkony.
- To najbardziej romantyczne miejsce jakie widziałam.
- Poczekaj chwilę z tym werdyktem – powiedział uśmiechając się tajemniczo
W recepcji zabrano od nas bagaże i zaprowadzono na trzecie piętro do naszego pokoju. Od razu podbiegła na balkon i zobaczyłam brzeg Sekwany, a po drugiej stronie wieżę Eiffla.
- Teraz to faktycznie najbardziej romantyczne miejsce na Ziemi – powiedział Gideon stając za mną i obejmując mnie w pasie
- Tu jest cudownie – westchnęłam wdychając zapach róż
Nagle uświadomiłam sobie, że czegoś brakowało w naszym bagażu.
- Zapomnieliśmy o chonografie – krzyknęłam przerażona
- Spokojnie jest w mojej walizce
- Uff – westchnęłam z wyraźną ulgą
- Chodźmy coś zrobić – zaproponował
- Co na przykład?
- Byłaś kiedyś w Paryżu
- Nigdy
- W takim razie mamy bardzo wiele do zrobienia – powiedział ciągnąc mnie w stronę wyjścia.
Do wieczora spacerowaliśmy po mieście. Gideon zaproponował żebyśmy popłynęli w rejs po Sewkanie. Na pokładzie zjedliśmy kolację. Wróciliśmy do hotelu około północy. Natychmiast padłam na łóżko i zasnęłam tak mocnym snem jak nigdy w życiu.

Gideon

Gwen zasnęła natychmiast i ja poszedłem w jej ślady, ale w przeciwieństwie do niej obudziłem się wcześnie. Byłem na nogach już o dziewiątej. Teraz, albo nigdy – pomyślałem przełamując strach. Przemknąłem przez łazienkę, ubrałem się i zostawiłem Gwen kartkę na stoliku nocnym. Wybiegłem z pokoju delikatnie zamykając drzwi.

Gwendolyn

Kiedy się obudziłam Gideona nie było w pokoju. Myślała, że poszedł po śniadanie, ale gdy usiadłam na łóżku zobaczyłam małą karteczkę.
Nie chciałem cię budzić.
Mama zadzwoniła i muszę do niej wpaść (Raphael).
Zobaczymy się o 19:00 pod wieżą Eiffla.
W sklepach na pewno kupisz sobie coś ładnego :)

Gideon

No tak. Cały Gideon. Tylko ciekawe co znowu nabroił młody de Villiers. Rozmyślałam biorąc prysznic. Po śniadaniu zadzwoniłam do Leslie, ale nie odebrała. To było nie podobne do niej. Nagrałam się na sekretarkę. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Nie pozostało mi nic innego jak pójść za radą Gideona i ruszyć na zakupy. Zabrałam torebkę, telefon i wyszłam z hotelu. Kiedy wchodziłam do pierwszego sklepu usłyszałam dzwonek mojej komórki. Leslie – pomyślałam. Nie pomyliłam się.
- Cześć – usłyszałam głos moje przyjaciółki – Dzwoniłaś?
- Tak, dzwoniłam. Gdzie się podziewałaś?
- Byłam w Lówrze na wycieczce z rodzicami, a ty co robisz?
- Jesteś w Paryżu?
- Tak. Mama w ostatniej chwili znalazła jakieś tanie bilety i dziś rano przyleciałam. A co?
- Bo mnie Gideon zabrał do Paryża.
- IIII…Serio? Gdzie jesteś? – moja przyjaciółka piszczała do słuchawki
- Tak serio. Na zakupach.
- Czy znalazłaś faceta, który chodzi po sklepach?
- Nie Gideon pojechał do mamy, Raphael znów coś przeskrobał.
- Aha. – powiedział jakby się na czymś zastanawiając – Więc to już – szepnęła jakby sama do siebie
- Co już? – byłam w największym stopniu zdumiona
- To nie do ciebie, Gwen. Moja mama JUŻ złapała taksówkę. – podkreśliła słowo Już, ale to jakoś nie pasowało do tego szeptu
- Aha – powiedziałam niepewnie
- Zaraz u ciebie będę. Musisz dziś wyglądać zjawiskowo. Nigdzie się nie ruszaj.
- Oook to czekam.
Dziesięć minut później Leslie wpadła mi w objęcia. Piszczałyśmy i ściskałyśmy się na przemian. Ludzie na ulicy patrzyli na nas jak na wariatki, więc w końcu przestałyśmy i rzuciłyśmy się w szał zakupów. Moja przyjaciółka uparcie twierdziła, że muszę kupić IDEALNĄ sukienkę z naciskiem na IDEALNĄ! Latałyśmy po sklepach i wydałyśmy chyba majątek, ale Leslie ciągle szukała mi tej cudownej kreacji na dzisiejszą randkę z Gideonem. Kiedy wreszcie ją znalazłyśmy nie żałowałam, że spędziłyśmy tyle czasu w przymierzalniach i że nogi mi odpadały. Sukienka była bardzo elegancka, ale jednocześnie subtelna i delikatna: długa do ziemi, bez ramiączek z rubinowego jedwabiu z delikatnymi srebrnymi wstawkami. Leslie piszczała z radości, a ja byłam w niebo wzięta. Później miałam przyjemność szukać do niej IDEALNYCH butów i biżuterii przy okazji kupując masę innych. Na koniec miałyśmy okazję się zrelaksować u manikiurzystki, makijażystki i fryzjera, który upoił moje włosy w śliczne loki. Jeszcze nigdy nie wyglądałyśmy tak ślicznie. Na koniec poszłyśmy na obiad i choć Leslie nie pozwoliła mi dużo zjeść, żebym się dopięła w sukience byłam bardzo szczęśliwa. Wróciłyśmy do hotelu o 17:30. Miałam jeszcze półtorej godziny. Chciałam się rzucić na łóżko, ale przypomniałam sobie o fantastycznych włosach i usiadłam na krześle. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam momentalnie. Leslie obudziła mnie dopiero godzinę później. Poprawiła mi włosy i pilnowała, aby każdy szczegół by IDEALNY.
- Leslie to nic takiego. To tylko kolacja.
- Nigdy nie wiadomo co może się stać w Paryżu. – mówiła tajemniczo
Poddawałam się wszystkim tym zabiegom z należytym spokojem i punktualnie o 19:00 byłam pod wieżą Eiffla. Nigdzie nie widziałam Gideona, ale wśród tych tłumów ciężko było go dostrzec. Swoją drogą zdziwiła mnie taka ilość, ubranych jak na obiad z królową, osób. Teraz dziękowałam Leslie, bo dzięki niej nie wyróżniałam się z tłumu. I nagle tuż przed moim nosem zobaczyłam wielki panel informujący o kolacji na Wieży i późniejszym pokazie fajerwerk. Plakat informował też o konieczności zarezerwowania stolika na dolnym lub górnym tarasie (na drugim był tylko jeden stolik). Byłam pewna, że będziemy siedzieli na drugim, bo rezerwacje przyjmowali od TRZECH MIESIĘCY. Dziwne, że w ogóle zdobył dla nas stolik. Nagle od jednej z grup osób mniej więcej w moim wieku odłączył się wysoki i przystojny chłopak o blond włosach. Kiedyś zapewne kolana by pode mną zmiękły, ale teraz kiedy poznałam i pokochałam Gideona nikt inny nawet nie istniał.  Podchodził coraz bliżej i bliżej.
- Cześć, jestem Nik. A ty? – powiedział nonszalancko
- Gwen – odparłam uprzejmie
- Co taka śliczna dziewczyna robi tu sama?
- Czekam – odparłam chłodno, rozglądając się za Gideonem
- Stara sztuczka słonko.
- Słucham?
- Nie udawaj, że kogoś masz gdy przystojny nieznajomy chce cię przygarnąć do stolika. Na pewno czekasz tylko na takiego co by to zrobił, więc odpuść i postaraj się być miła.
Co za palant. Już miałam mu coś odburknąć, ale w tym momencie zobaczyłam Gideona idącego w moją stronę. Dziwne było to że patrzył na wszystkich tylko nie na mnie.
- Przepraszam – powiedziałam do tego nadętego narcyza i ruszyłam w stronę Gideona
On jednak nie dał mi odjeść i złapał mnie z rękę.
- Ej. No co ty? Na serio? Wolisz jego od mnie?
- Każdego – wyrwałam mu się i ruszyłam w swoją stronę
- Tylko żebyś nie żałowała – krzyknął za mna
- Bufon – burknęłam
Kiedy byłam na wyciągnięcie ręki od Gideona on dalej na mnie nie patrzył. Zdziwiłam się, ale powiedziałam spokojnie.
- Gideon, tu jestem.
- Gwenny?
- Nie potwór z loch nes.
- Przepraszam cię, ale … - patrzył na mnie jakby odjęło mu mowę
- Coś nie tak? – spytałam przerażona
- Nie tylko nie myślałem, że możesz wyglądać jeszcze piękniej niż w moich marzeniach.
- Było widać jak o mało mnie nie pominąłeś. – dodałam z nutką ironi
- Gwenny, ja … - wyraźnie nie umiał znaleźć wymówki, coś rozpraszało jednak jego uwagę - Chodź nasz stolik czeka. Idziemy na górny balkon. – dodał szybko przerywając ciszę
- Jak zdobyłeś ten stolik? – zadałam to pytanie bardzo automatycznie, ale w ciąż myślałam o jego rozproszeniu i niepewności w oczach
- Mam swoje sposoby. – uśmiechnął się filuternie -  Pani pozwoli – powiedział szarmancko podając mi ramię
Uznałam, że musiało mi się wydawać. Przyjęłam jego ramię i oboje pomaszerowaliśmy do windy …


Witajcie kochane,

Zgodnie z obietnicą rozdział jest dłuższy i mam nadzieję, że bardziej emocjonujący. Mam ogromną nadzieję, iż wam się podobał i będziecie czekać na następny. Niestety może być później niż zwykle, bo Pani od polskiego nie uznaje moich opowiadań za literaturę godną oceny :) Jak zwykle proszę o komentarze …

4 komentarze:

  1. Rozdział cudowny. Przeczytałam go wczoraj od razu jak dodałaś.
    Zaczynam podejrzewać o co może chodzić.

    Pomiędzy ubrania wrzuciłem też małe, czerwone pudełeczko. To już niedługo – pomyślałem.

    A może mnie zaskoczysz? <3 Ale mam wielką nadzieje, że to zrobi i będzie mały hepi end. ;-D
    Czekam na NEXT!!! Oby był szybko. <3
    Pozdrawiam i dużo weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sory mój błąd. Powinno być happy end. Dysleksja czasem swoje robi. ;(

      Usuń
  2. Kocham twojego bloga i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń